Nie dość, że nasze szanse na paraolimpiadzie wzrosną, wskaźniki demograficzne wzrosną, to jeszcze rynek organów na tym skorzysta! Rzadko jest tak, że choroba czy upośledzenie dotyka wszystkich narządów, więc im więcej będzie szybko umierających nosicieli zdrowych narządów tym więcej organów do transplantowania. Śmiejecie się z PiSu, wybrzydzacie, a nerka na czarnym rynku ponad 20 tysięcy kosztuje. Tutaj jebs 4000 tysiące, dzieciak ma serce niesprawne, ale nerki zdrowiutkie, umiera, wycinamy, sprzedajemy za Odrą i proszę, 2 x 20 = 40 tysięcy, 1000% zysku na inwestycji. PKB do góry, bezrobocie w dół, renesans transplantologii i nowiutkie mercedesy na lawetach prosto od Niemca (10 dzieciaków = 1 mercedes). Biznes życia, Polska mesjaszem narodów i do przodu.
Uważam, że 4 koła to niewielka cena za życie. Nie wiem czy bym się cieszył, że mnie uratowano i żyję jako człowiek z downem ale słowo "nie wiem" przesądza o tym, że należy to zrobić. Nawet jeżeli jakiś patus odda dzieciaka do okna życia a sam przepije pieniążki i tak warto. Jeżeli dziecko ma 90% szans, że umrze po urodzeniu - warto. Jeżeli jest 100% szans? Być może rodzicie to chrześcijanie i chcą ochrzcić dziecko, więc warto. Jeżeli są ateistami to zdarzają się cuda i dzieciak dożywa np siedemdziesiatki. Gdyby mi powiedziano, że moja siostra chce dokonać aborcji bo jest setka na to, że dziecko nie przeżyję, prosiłbym ją jak oszalały aby zgodziła się urodzić bo a nuż się uda. ( no i 4 koła ). Cztery tysiące za życie.
Jakim trzeba byc chorym czlowiekiem, zeby decydowac sie na urodzenie dziecka, gdy w 9 na 10 przypadkach urodzi sie warzywo.