de sade Ty chyba nie wiesz jak ASO wygląda. Pewnie jeździsz alfą to nie stać Cie na ASO bo non stop u mechanika w wiosce na zadupiu stoi.
A u nas by było pewnie "panie to wgniecenie już było jak pan przyjechał. od razu zauważyłem ale nie mówiłem aby nie było, że naciągamy" a nawet jak w końcu klient udowodniłby, że to pracownik to szef by umył rączki jak ten chuj z Warszawy na Mokotowie obok galerii Mokotów co pracownik sobie wziął auto klienta aby w nocy poszaleć i rozpierdolił a potem pierdolenie, że jak coś to z pracownikiem gadać bo warsztat ma wyjebane co pracownik zrobił z autem klienta.
To Ty chyba chuja wiesz i się znasz, ale czego oczekiwać... konia z bryczką Ci nie przyjmą.
Mnie jak auto w ASO zrobili, to wróciło do nich po 3 dniach. Dalej nie zrobili, aż znalazłem gościa na Aleksandrowskiej w Łodzi. Zrobił w pół dnia to, czego te paznokcie u stopy twierdziły, że tak już musi być. Takie fachury.
Ludzie jak ludzie, dałbyś se rękę uciąć za serwis? Bo ja bym se nie dał włosów łonowych przystrzyc, bo by z jajami ujebali i stwierdzili, że tak było.
... no chyba że ASO Subaru jakieś specjalne standardy - tylko z nimi mam doświadczenie.
Co do ASO Subaru, przed planowaną dłuższą trasą wyskoczył mi check engine. Z racji, ze auto miałem krótko to jeszcze nie posiadałem komputera diagnostycznego. Z ciekawości zadzwoniłem do ASO w Szczecinie (które swoją drogą w internecie ma bardzo słabe opinie) to podpięcie kompa i odczytanie błędów pani wyceniła na coś ok 400-500zł !!! Za 15 minut roboty (wliczając oczekiwanie i wystawienie paragonu). Normalny warsztat wziął za to samo 50zł (10 razy mniej), a obecnie zakupiłem OBD na bluetooth za 20zł z allegro i ewentualne błędy odczytuje sobie sam.