ale mi się przypomniało, kiedyś ze znajomymi pojechaliśmy do Ustki... po 10h podróży byliśmy już całkiem nieźle po imprezowi, a dojechaliśmy gdzieś nad ranem, deszcz, zimno i praktycznie zero ludzi. W związku z czym uznaliśmy, że Ustka hapie i jedziemy do Łeby. Więc pojechaliśmy do Słupska, a tam jakiegoś PKSa dorwaliśmy. Żeby nie umrzeć po drodze, to oczywiście jakieś piwko, ale co ciekawe, jakiś inny pasażer sobie nałożył bluzę na głowę i z fifki palił, a kierowca po heblach i że się nie pali w autobusie, a co ciekawsze, wszystkie oczy nienawiści na nas padły