htp napisał/a:
Nie tylko trzeba mieć czas, także chęci i zdolności. Szanuję twoje zdanie, ale zobacz, ile jest ofert pracy, za niezłe pieniądze. Ale za pracę, a nie "wysługi" 30 lat wykonywania tej samej czynności.
Zgadzam się, że ze zdolnościami bywa różnie - nie każdy, kto skończył zawodówkę i w pracy przykręca śrubki, jest na tyle bystry, by po kursie, zostać administratorem sieci informatycznej. Z chęciami też może być kiepsko, gdy po godzinach ciężkiej pracy, musisz jeszcze ogarnąć coś w domu i pomóc dzieciakom odrabiać lekcje. Natomiast 30 lat wykonywania tej samej czynności, nie jest i nie może być prawdą. Zmieniają się systemy pracy, urządzenia, procesy, technologie... Znam pracowników linii, którzy w ciągu 30-kilku lat pracy w tym samym zakładzie, na tym samym stanowisku, kilkanaście razy musieli podnieść swoje kwalifikacje, uzyskać certyfikaty, uprawnienia, itp... To jest całkiem konkretna wiedza, którą młody człowiek, zatrudniony prosto po, nawet najlepszej, szkole zawodowej, musiałby dopiero uzyskać. 30 lat pracy na tym samym stanowisku, oznacza doświadczenie, praktykę, wiedzę. To jest wystarczający powód, by ktoś z tak długim stażem, zarabiał znacznie więcej, niż pracownik, który pracuje dopiero trzeci miesiąc. A propos, śrubek... 30-kilka lat temu, używali tylko kilku wkrętaków. Dzisiaj, używają wkrętarek pneumatycznych z ustawieniem momentu obrotowego. Do tego, jest komputerowe monitorowanie poprawności ustawień, ich zatwierdzenia, potwierdzenia poprawności wykonania i wprowadzenia przejścia kolejnego elementu produkcyjnego do systemu logistycznego. Wkrętarki różnych typów i ustawienia momentu obrotowego, zmienia się kilkanaście razy na godzinę, w zależności od typu produktu przechodzącego w danym momencie przez linię (taki proces i tyle miejsca, że nie da się ustawić raz na zawsze lub umieścić więcej, niż kilku już przygotowanych narzędzi na stanowisku). Wszystkie czynności wykonuje się w sąsiedztwie wielu urządzeń automatycznych, robotów, itd... Pracownik musi wiedzieć, co i jak zrobić, i jeszcze wszystko wprowadzić do sieci informatycznej, by "góra" miała pewność, że jakość i wydajność, są utrzymywane na bieżąco, a procesy zachowane. Pracownik wkręca tylko śrubki i dla laika, może się wydawać, że nie trzeba do tego żadnych kwalifikacji. Nieprawda. Są potrzebne całkiem spore kwalifikacje, wymagające wielu godzin szkolenia i uzyskania wielu uprawnień, a więc sporej wiedzy. Jest też wiele rozmaitych zagrożeń BHP. To może, chociaż sprzątaczce pracującej 30 lat, wciąż płacić minimalną stawkę? Przecież jej praca nie wymaga kwalifikacji. Na pewno? Nie musi znać dokładnie składu chemicznego płynu do podłóg, ale co się stanie, gdy umyje dębowe biurko dyrektora środkiem do czyszczenia kafelków w łazience? To, jakiego środka, do czego użyć, też jest konkretną wiedzą. Może prostą, ale konkretną. Podobnie, z urządzeniami wspomagającymi jej pracę, np. odkurzaczami piorącymi, czy mopami parowymi. Ta wiedza, siłą rzeczy, wraz z postępem nauki i technologii, również się pogłębia na przestrzeni tych 30 lat. Również są godziny szkoleń i podnoszenie kwalifikacji. Poza tym, praktyka czyni mistrza. Wiedza, jakie czynności, gdzie i w jakiej kolejności wykonać, ogranicza wysiłek fizyczny włożony w pracę i ułatwia życie nie tylko sprzątaczce, ale też innym pracownikom. Tyle, że nie wszystko jest na szkoleniach. To już są miesiące i lata praktyki. Chyba jest uczciwie za to wszystko odpowiednio więcej zapłacić, skoro nowo zatrudniona, jeszcze niewykwalifikowana, młoda sprzątaczka, tej wiedzy jeszcze nie posiada i będzie potrzebować nawet kilku miesięcy, by część z niej nabyć?