I znowu coś, co kiedyś zostałoby lokalną opowieścią musi trafić do internetu, bo ktoś nagrał z chęci zabłyśnięcia jak neon nad burdelem. Sytuacja znacząca tyle, co mój wczorajszy klocek, prawdę mówiąc. Oburzonych na filmie nie widzę, wszystkim to zwisa. Nie sądzę, żeby komuś działa się krzywda, więc robienie z tego wielkiej sensacji, podniety i ch*j jeden wie, czego jeszcze, to już oznacza, że czasy nastały chore.