nie wiem, nigdy nie robiłem na szwalni...
Wesołe babki, proste, bezpośrednie, o sprośnym humorze i edukacji na poziomie szkoły zawodowej.
Lat temu ponad kilka miałem okazję wspierać firmę szyjącą suknie ślubne i resztę akcesoriów sprzedawaną potem na rynkach zachodniej i północnej UE.
Problemem branży jest brak młodych osób, następnego pokolenia szwaczek, jeszcze 5-10 lat i szyć będą głównie Ukrainki, bo w Polsce brak szkół kształcących roboli na poziomie akceptowalnym przez rynek pracy.
Wesołe babki, proste, bezpośrednie, o sprośnym humorze i edukacji na poziomie szkoły zawodowej.
Lat temu ponad kilka miałem okazję wspierać firmę szyjącą suknie ślubne i resztę akcesoriów sprzedawaną potem na rynkach zachodniej i północnej UE.
Problemem branży jest brak młodych osób, następnego pokolenia szwaczek, jeszcze 5-10 lat i szyć będą głównie Ukrainki, bo w Polsce brak szkół kształcących roboli na poziomie akceptowalnym przez rynek pracy.
Wiesz, w czym jest problem? Wyzysk. Bardziej opłaca się szyć jakies proste rzeczy na zamówienie niż pracować jako krawcowa u kogoś. Podam przykład: garnitury w Vistuli. Nie kupujcie więcej tego gówna. W środku tak odszyte, że po pijau lepiej byście to zrobili ręcznie niż oni/one na maszynie. Bo to jest akord. Bywało, że rękawy miały różną długość albo co ciekawe, rękaw był wszysty tył do przodu Spodnie miały efekt *pampersa*, a tasiemka na dole była wszyta za krawędz nogawki. A ceny z kosmosu