Jak ja tego nienawidzę i poniekąd, nie ogarniam.
Sama (od jakiegoś czasu) wpierdala tylko zieleninę (znaczy, pewnie tak mówi innym....) mięsa nie, ok kumam jej sprawa. Ale dla czego, chcę na siłę, zmusić do tego innych.
Najchętniej, bym taką baję związał, położył na stole, otworzył jej mordę i całą garścią wepchną jej do mordy, surowego tatara, ze świeżo co ubitego cielaczka/prosiaczka, tak by jeszcze czuła metaliczny posmak ciepłej krwi i ciepło mięska. Samego zwierzaczka, ubił i oprawił bym na jej oczach.