Ale jak oni go wkręcili, że jest wysoko bo nie mam pomysłu?
jeśli to miał być fejk, że naprawdę skacze na bungee, to kurwa jakim cudem typek nie domyślił się, że nie jest wprowadzany na żadną wysokość. nie wiem czy aż fejk fejk, czy po prostu fejk
ciężko mi uwierzyć w to, że niczego się nie domyślał
no ale może jest idiotą
Król Lir
Akt IV Scena I
(…)
Gloster
(…)
Znasz okolice Dowru?
Edgar
Znam, paneczku.
Gloster.
Jest tam gdzieś skała, której grzbiet spadzisty
Strasznie pogląda w przepaścistą głębię;
Do jej krawędzi tylko mnie doprowadź,
A zmniejszę ciężar twej nędzy czemś drogiem,
Co mam przy sobie. Tam się już obejdę
Bez przewodnika.
Edgar.
Oprzyj się o ramię
Biednego Tomka; on cię poprowadzi.
(Wychodzą).
Akt IV Scena VI
Gloster.
Kiedyż dojdziemy na szczyt tego wzgórza?
Edgar.
Drapiemy się nań, panie; nie czujecież,
Jak to iść ciężko?
Gloster.
Grunt zdaje się równy.
Edgar.
Okropnie stromy. Nie słyszycie morza?
Gloster.
Nic wcale.
(…)
Edgar.
Jesteśmy na miejscu:
Stójcie spokojnie. — O, jakże to strasznie,
Jak to odurza patrzeć w taką głębię!
Wrony i kawki, krążące w pośrodku,
Ledwie wydają się wielkości chrząszczów.
W połowie chylu wisi jakiś człowiek,
Zbierając morski kopr: okropna czynność!
Zda mi się, że się wydaje nie większym,
Jak jego głowa. Rybacy, chodzący
Owdzie wzdłuż brzegów, rzekłbyś, że to myszy;
A ów ogromy statek na kotwicy
Wygląda jak czółenko. Głuchy odgłos
Wałów, bijących o nadbrzeżne żwiry,
Tu dojść nie może. Nie będę już patrzał,
Bo mi się w mózgu zawraca i mógłbym
Stoczyć się w przepaść.
Gloster.
Postaw mię, gdzie stoisz.
Edgar.
Dajcie mi rękę; jesteście już tylko
O stopę od krawędzi. Za nic w świecie
Nie podskoczyłbym tutaj.
Gloster.
Puść mi rękę.
(…)
Bywaj zdrów! daj się słyszeć, że odchodzisz.
Edgar.
Bądżze mi, panie, zdrów!
(…)
Gloster.
O! wy, potężni władcy na niebiosach!
W obliczu waszem wyrzekam się świata
I zrzucam z siebie wielką moją boleść.
(…)
No, przyjacielu, bądź zdrów — a gdzie jesteś?
Edgar.
Jużem daleko, panie; bądźcie zdrowi.
(Gloster skacze i pada na ziemię).
(…)
Gloster.
Spadłżem ja istotnie?
Edgar.
Stamtąd, z owego straszliwego wirchu
Kredowej skały. Spójrz tylko do góry:
Donośnogłosy skowronek nie mógłby
Na taką metę ani być widzianym,
Ani słyszanym. Spójrz tylko do góry.
Gloster.
Niestety, nie mam oczu.