Wysłany:
2012-05-30, 3:37
, ID:
1166101
6
Zgłoś
Aż mi się zechciało uwiecznić to w kronikach, których nie prowadzę i których nikt nie przeczyta:
Szlachetny rycerz bez swego rynsztunku, zdrożony podróżą jął się przechadzać wśród gawiedzi, spiesząc czym prędzej do gospody, by znaleźć ukojenie po trudach w misie gorącej strawy i łyku szlachetnego trunku. Chamstwo go jednak dopadło bystro i dalejże lżyć go okrutnie zaczęło, krotochwile niewybredne wymawiać. Gmin począł się armować w to, co podorędzie rade. Barbarowie jęli okładać go niemiłosiernie i bez chyby byli by go stracili, wszak niejeden butelką czy buzdyganem po głowie pomacał, pierwiej bota dając mu posmakować. Szlachetny rycerz nie przejął się kompaniją błahą, choć w pozycyji klęczącej nawet się znalazł. Zadał cios chamstwu na odlew i wstał, mierząc ich srogim spojrzeniem, wieszczącym rychłe spotkanie z kostuchą, jako że był to człek budowny, a jego serce nie znało trwogi. Plebs jął bystro ucieczką się ratować, srom sobie zadając.
Choć rycerz bez boli się nie ostał, mimo że burdy skądinąd unikał, wzbudził wśród trwożnego gminu respekt. Niespiesznie oddalił się ku pierwotnemu celowi podróży swojej, a my, towarzysze, kolejkę z chmielowego trunku wychylmy na jego męstwa cześć.