Gdyby pies miał kaganiec albo chociaż był na smyczy to nie doszłoby do tragedii. Mnie też wkurwiają psy biegnące w moim kierunku. Chuj wie o co im chodzi i tylko człowiekowi ciśnienie podnoszą, bo nie wiadomo, czy chcą się przywitać, czy odgryźć jaja.
Ostatnio, gdy biegałem, zaczęło mnie gonić jakieś krótkonogie gówno wielkości przerośniętego piżmaka i aż się zatrzymałem aby na tego sierściucha ryknąć, bo to byłby absurd, gdybym przyspieszył i takiemu czemuś uciekał. Już byłem przygotowany aby kopa w pysk zasadzić, ale dwa mery ode mnie pies jednak odkrył w sobie jakieś pokłady instynktu samozachowawczego i zaniechał obłąkańczej szarży.
Bardzo słusznie. Każde zapchlone ścierwo w przestrzeni publicznej bez kagańca i smyczy które próbuje atakować powinno być odjebane.
Jak tak czytam te wypociny wasze to tylko się utwierdzam że na sadolu przesiadują piwniczaki "kozak w necie pizda w świecie" cieszące się z odjebanego labradora. Trzeba dobierać odpowiednie środki do sytuacji, nawet jeżeli ten pies miałby coś zrobić to policjant miał 100 różnych sposobów na załatwienie tej sprawy bez wpakowania magazynka w pchlarza. A jak tak się boi jednej z najłagodniejszych ras psów to powinien zostać odciągnięty od służby bo widać zawód policjanta gdzie potrzebne są nerwy ze stali nie jest dla niego tyle w temacie
Jak tak czytam te wypociny wasze to tylko się utwierdzam że na sadolu przesiadują piwniczaki "kozak w necie pizda w świecie" cieszące się z odjebanego labradora. Trzeba dobierać odpowiednie środki do sytuacji, nawet jeżeli ten pies miałby coś zrobić to policjant miał 100 różnych sposobów na załatwienie tej sprawy bez wpakowania magazynka w pchlarza. A jak tak się boi jednej z najłagodniejszych ras psów to powinien zostać odciągnięty od służby bo widać zawód policjanta gdzie potrzebne są nerwy ze stali nie jest dla niego tyle w temacie
Gdyby pies miał kaganiec albo chociaż był na smyczy to nie doszłoby do tragedii. Mnie też wkurwiają psy biegnące w moim kierunku. Chuj wie o co im chodzi i tylko człowiekowi ciśnienie podnoszą, bo nie wiadomo, czy chcą się przywitać, czy odgryźć jaja.
Ostatnio, gdy biegałem, zaczęło mnie gonić jakieś krótkonogie gówno wielkości przerośniętego piżmaka i aż się zatrzymałem aby na tego sierściucha ryknąć, bo to byłby absurd, gdybym przyspieszył i takiemu czemuś uciekał. Już byłem przygotowany aby kopa w pysk zasadzić, ale dwa mery ode mnie pies jednak odkrył w sobie jakieś pokłady instynktu samozachowawczego i zaniechał obłąkańczej szarży.
Pańcia taka przejęta. Nie ważne, że pies doczołgał się do krawężnika i może to są jego ostatnie chwile, a może tylko jest postrzelony w nogę i wystarczy zabrać go szybko do weterynarza. Pinda drze mordę na policjanta, że zabił jej psa, a pies patrzy tylko i zastanawia się czy ktoś mu pomoże. Nie zdziwiłbym się gdyby taki był plan od samego początku - trzymać trzy towarzyskie pieski, wezwać policję, czekać na rozwój wypadków a potem wytoczyć sprawę w nadziei na sowite odszkodowanie.