@ikea
Otóż to. Każdy system ma margines tolerancji dla ludzi którzy nie chcą się podporządkować ale stopniowo tych ludzi przybywa. Skoro on kradnie przydziałową kawę z pracy czy kradnie zasiłek który mu się nie należy to ja nie będę głupi. Wyłapiesz tych ludzi to stworzą się wakaty które szybciutko zajmą nowi ludzi. Nawet jak wprowadzi się karę śmierci [coś a'la okres Stalinizmu] to ZAWSZE powstanie grupa która będzie 'ponad prawem'. Prokurator nie będzie ścigał swojego brata ani przyjaciela tego brata ani przyjaciela przyjaciela brata który odpali mu działkę. Tej kawy.
I tak powoli robi się wielka chujnia kiedy właściwie wszyscy kradną bo inaczej jesteś jeleniem który jest okradany.
Tak samo oczywiście działa kapitalizm - najpierw jeden wyzyskuje i podkręca śrubę później następni zazdroszcząc mu wyników i tak się tyra pracowników. Oczywiście pracownicy mogą zawsze odejść z takiej pracy ale nie oszukujmy się to zależy też od koniunktury na rynku a przebranżowienie się >50 nie jest proste.
Jedynym rozwiązaniem takiej sytuacji jest co 20-30 lat [może więcej może mniej] sinusoidalne przechodzenie przez cykle kapitalizm/socjalizm [chociaż jak dla mnie zawsze więcej kapitalizmu]. Zawsze jak przychodzi nowe to większość ludzi się boi i stara nie łamać zasad. Oczywiście do czasu...
Takie przeplatanie cykli jest niezbędne chociażby do uspokojenia nastrojów społecznych - co mi po pieniądzach jak rozwrzeszczany tłum odrąbie mi głowę?
Obecnie jednak potrzebujemy 20-30 lat konkretnego krwawego kapitalizmu bo za dużo zostało rozkradzione a ludzie są zbyt zdemoralizowani żeby obecny system dało się dalej ciągnąć.
Ktoś powie, że to niesprawiedliwe jeśli urodziłeś się w biednej rodzinie i młodość przypadła na krwawy kapitalizm - cóż równie niesprawiedliwe jest to, że ktoś się urodził w Etiopii. Ty bardziej za to na starość doceni, że coś dostanie od państwa i będzie za to wdzięczny a nie "bo mi się należy i chuj!".