Śmichy, chichy ale u nas powoli robi się podobnie: u kumpla na żwirowni nowy co to od 3 dni na sortowniku robił w przerwie obiadowej zapragnął sobie pojeździć taką zaje...tą ładowarką kołową JCB za bańkę dwieście. Pół roku miała. Wsiadł, odpalił, po czym z pełnym impetem wbił się w ścianę żwiru łamiąc oba główne siłowniki. Wysiadł i uciekł z roboty. Koszt reanimacji sprzętu serwis wycenił na 150 tyś netto. Maszyna 9 tygodni wyłączona była z użytku. Kolejne 150 tyś byli w plecy z tyt. niesprzedanego żwiru którego nie nadążała "obrabiać" pozostała na firmie jedna ładowarka. Łódki za żwirem po 3h w kolejkach stać musiały pod załadunek.
Śmichy, chichy ale u nas powoli robi się podobnie: u kumpla na żwirowni nowy co to od 3 dni na sortowniku robił w przerwie obiadowej zapragnął sobie pojeździć taką zaje...tą ładowarką kołową JCB za bańkę dwieście. Pół roku miała. Wsiadł, odpalił, po czym z pełnym impetem wbił się w ścianę żwiru łamiąc oba główne siłowniki. Wysiadł i uciekł z roboty. Koszt reanimacji sprzętu serwis wycenił na 150 tyś netto. Maszyna 9 tygodni wyłączona była z użytku. Kolejne 150 tyś byli w plecy z tyt. niesprzedanego żwiru którego nie nadążała "obrabiać" pozostała na firmie jedna ładowarka. Łódki za żwirem po 3h w kolejkach stać musiały pod załadunek.