Kolega robił w takiej sortowni pod Amsterdamem to pierwszego dnia w śmieciach znalazł naładowany pistolet
inni opowiadali że normą były walizki i worki z konkretną kasą, wypchane po brzegi portfele, jakieś drobne błyskotki typu naszyjniki czy pierścionki, klucze do aut, komórki. Ale niestety wszędzie wokoło kamery to nie szło schować do kieszeni, ale za to woreczki z narkotykami czy blanty to wynosił na tony bo to małe i dało radę szybko i sprawnie dokonać zmiany praw własności
PS: I z sadolowych ciekawostek - kolega mieszkał (nieświadomie) przez jakiś czas na domku ze słynnym Poławiaczem Krabów