A tam wrak od razu. Sam zeszłej zimy urwałem koło przy nagłej gołoledzi- zarzuciło mi tył na osiedlowej dróżce, zatrważająca prędkość była grana, nie pamiętam ile, ale w zakresie drugiego biegu. Płaski, prostopadły plaskacz w krawężnik i koło mogłem sobie wsadzić do bagażnika ¯\_(ツ)_/¯
Jak nie odpier*alasz niewiadomo jak, to samo urwanie koła nie jest problemem. Problemem jest znalezienie jakiegoś Mirka ktory ci to ogarnie w tym stuleciu i jeszcze nie będzie próbował cię okraść