Teraz to piwko, ale wpierdoli ci się kiedyś takie zjeb pod samochód albo potrąci kogoś z rodziny (zapierdalają tacy dawcy u mnie pod domem, na Żwirki i Wigury...) to się skończy sympatia do tych cweli.
Ale mam też miłą i sadystyczną anegdotkę. Ojciec jest lekarzem i raz rozmawiał z jakimś chirugiem, ordynatorem czy kimś takim (to nie jest najważniejsze) i w pewnym momencie wszedł ktoś niższy rangą i informuje, że rodzina pana X jest załamana i nie wie co ma zrobić, bo brakuje jakiejś nerki dla ich syna po wypadku. Lekarz oparł na to z zupełną powagą, jakby to wiedza medyczna była:
"niech będą spokojni, od wczoraj leje deszcz, ma padać jeszcze kilka dni, będzie tyle wypadków, że na pewno niejedną nerkę uda się wyciągnąć w całości z motocyklisty".