To nie żadna cebula czy katole tylko normalni ludzie.
Ehhh... tutaj chwila na zadumę. Jeżeli mamy na myśli rynek, czyli bez użycia nowomowy, miejsce gdzie spotykają się sprzedający i kupujący to zasada jest prosta. Rynek bez państwa (jako instytucji kształtującej) będzie w najgorszym wypadku nieefektywny, natomiast państwo bez rynku nie ma racji bytu (Vat to prawie połowa dochodów budżetu). Ogólnie koło człona mi ta relacja lata, choć ostatnio pewien typ wyjebał mnie z butów...
Przemyśl swój post pajacu, co jest gorsze ? Drukowanie jakiś durnych ulotek czy świadomy wpływ na kogoś życie, przez durne sumienie. Masz sumienie - rzucasz robote, masz sumienie - nie zostajesz lekarzem.
Nie dziwie sie, że wygrywają wybory mając tak chorych na umyśle wyborców, do kościola i na miesięcznice a nie siedziec na sadistiku.
Według współczesnych antropologów społeczności pierwotne wymieniały się na zasadzie daru/długu między sobą, ale to nie ma znaczenia, bo tamte formy redystrybucji nie mają praktycznie nic wspólnego z dzisiejszym rynkiem. Zresztą nawet w czasach feudalizmu nie było rynku w dzisiejszym jego rozumieniu, były monopole których król udzielał zamożnym rodom, nie było rozdziału pomiędzy majątkiem królewskim a państwowym, rynek pracy praktycznie nie istniał, a dominującą formą organizacji produkcji była pańszczyzna, a nie jakaś wolna produkcja.
Każde państwo na świecie skutecznie reguluje rynek, to dość zabawne jak w pierwszej połowie swojego komentarza sugerujesz brak konieczności istnienia państwa (chyba nie ma nic bardziej skrajnego i utopijnego), a w drugiej zarzucasz utopizm mi bo coś tam się nie sprawdziło.
Co do istnienia państwa to stwierdziłem jedynie, że rynek był już przed nim, wymiany na zasadzie daru, długu to też rynek. Ja jestem za państwem minimum czyli, że państwo powinno ingerować jedynie w przypadku gdy ktoś złamie warunki umowy, a nie to z kim ją zawieramy i na jakich warunkach. To czego jesteś zwolennikiem czyli, że państwo mówi kto z kim ma zawrzeć jaką umowę to gospodarka oparta na własności państwowej, a nie prywatnej. To nigdzie się nie sprawdziło ani w Wenezueli ani w Korei Północnej ani w Chinach ani w żadnym innym państwie...