I na końcu zupełnie tak jak mój był, dorwał kamień i cieszy się jak pojebany, a im większy i nie mieści się w mordzie tym większy ma zaciesz.. Pojebane to to, ale słodkie. Na szczęście mojego nie uczyłem aportować tylko pożytecznych rzeczy (trzymanie się nogi, nawet jak kota zobaczy - chyba, ze mu pozwolę, pilnowanie się pod sklepem, itp.), wiec nie musiałem tego oślinionego badziewia mu rzucać.. W sumie wystarczyło tylko być w zasięgu jego wzroku, żeby miał wrażenie, że chce się mu ten kamień zapierdolić i miał zabawę.
Ogólnie z psiakiem miałem podobnie tylko, że my lataliśmy sobie pobiegać oboje i bez swagu w postaci kręcenia słitaśnych filmików z pedalską muzyką z wrzucaniem na jutuba, bo kogo to będzie interesowało
Psy górą, czy jakoś tak, pomimo, że mój od 2 lat już wącha kwiatki od spodu..
Starzy teraz mają nowego gnojka i tan na słodki ryjek jeszcze więcej potrafi wyciągnąć.. bestia bez skrupułów.. i wpierdala mi buty jak wpadam na święta.