Wszystko zależy od tego jak zamknie się ścieżka prądu. Potencjał zawsze podąża najkrótszą drogą przez ośrodek który ma najmniejszą rezystancję do ziemi. Zazwyczaj jak ktoś złapie się do elementu będącego pod wysokim napięciem prąd popłynie przez człowieka do ziemi siejąc zniszczenie w jego ciele. Im wyższe napięcie tym łatwiej zostać porażonym. 0.4kV trzeba się dotknąć żeby "kopnęło", przy liniach przesyłowych średniego i wysokiego napięcia, 15kV, 110kV, 200kV prąd jest piekielnie niebezpieczny bo nawet nie trzeba niczego dotykać, wystarczy zbliżyć się za blisko a energia w postaci łuku elektrycznego może skoczyć sobie poprzez powietrze i ciało do ziemi. W tym przypadku ktoś miał sporo szczęścia bo łuk musiał być doziemiony w miejscu gdzie kończą się obrażenia przez co energia uszła do gleby. Osoba ta na bank opierała się przedramieniem o tą rurę.Zastanawia mnie, jak to jest w ogóle możliwe, że on przeżył. Zwykle w przypadku takich porażeń ludzie kończą jako zwęglone zwłoki.