Wypadki to jedyne co z tego pseudo-sportu lubię. Reszta działa na mnie usypiająco. Też tak macie?
"Pseudo-sportu", dlatego zostałeś nazwany Januszem, bo nie masz kompletnie pojęcia jak ciężko prowadzić bolid F1. Każdy statystyczny Janusz myśli, że jazda w F1 to takie proste i łatwe. Jednocześnie każdy z tych Januszy nie ma pojęcia jakie siły działają na kierowcę podczas pokonywania zakrętów czy przy samym dohamowaniu. Nazywanie F1 pseudo-sportem to umniejszanie tego jak ciężko pracują nad sobą kierowcy. Każdy z nich zapierdziela na siłowni by móc wytrzymać przeciążenia generowane przez bolidy, a te potrafią dochodzić do 6G! Dlatego F1 to jak najbardziej sport, może Cię nudzić ale to dalej sport i to bardzo wymagający.
Pseudo-sportu, gdyż w F1 wygrywa sztab inżynierów, a nie kierowca. To jest rywalizacja konstruktorów. Zamień Top10 kierowców między stajniami, a w sposób skorelowany zmienią się wyniki. Tylko dlatego nazywam to pseudo-sportem. Nie umniejszam umiejętności kierowcom F1, ale stawiam ich znacznie niżej niż inżynierów, którzy robią robotę i konkurują z innymi zespołami. Gdyby kierowcy mogli sobie wybierać dowolnie bolidy, można by było nazwać to sportem, a tak jest pseudo-sportem, w którym rywalizują inżynierowie. To jest coś w stylu "robot wars", gdzie nie konkurują roboty, a drużyny te roboty projektujące i obsługujące, to jak wyścig w kosmos, gdzie nie konkurują astronauci, a agencje kosmiczne. Kierowca tylko jeździ i ma praktycznie takiego samego skila jak pozostali kierowcy. Wygrywa się na desce rozdzielczej i w pit stopie, a tutaj kierowca F1 ma gówno do gadania.
Wypadek efektowny i faktycznie dawni takiego rozjebu nie bylo
Oglądam regularnie od lat 90 wyścig F1 i gdyby nie to co zrobili w kwestii bezpieczeństwa to i Grosjam dziś by nie przeżył i Kubica z wypadku z Kanady.
Bolidy są bardzo bezpieczne a wszystko tak naprawdę zaczęło się od wypadku i śmierci Ayrtona Senny
Senna jest wielki do dziś.