spiepszaj_dzbanie napisał/a:
I właśnie poniósł - natychmiastowo. Następnie poniósł koszty wyciągania swojej paści z rowu, oraz transportu w miejsce gdzie została dokonana naprawa.
Chyba, że postanowił to zezłomować i zarobić na dwie 0.7 "Putinka".
Chyba nie do końca rozumiesz co się stało. Zaprzęg konny wymusił pierwszeństwo na białym dostawczym aucie. Ten żeby nie zajebać w ten "zestaw" dał po heblach i wpadł w poślizg, po czym wpadł do rowu.
Przypomnę że białe dostawcze auto było na drodze głównej.