Wybór powinien być taki - Wybierasz 2 własne obowiązkowe przedmioty na maturę a w II klasie liceum wybierasz przedmioty których chcesz się nadal uczyć.
no prywatne szkolnictwo to powinna być norma. Dlaczego tak nie jest to już należy się pytać kogoś wyżej
Zawiode cie, ale w publicznej szkole latwiej przekupic nauczyciela. A jak w prywatnej cos takiego by wyszlo na jaw, to dyrektor bez patrzenia wypierdolilby tego nauczyciela, zeby reputacji szkoly nie psul, bo to czy szkole sie powodzi czy nie, oddzialuje bezposrednio na jego pieniazki.W prywatnych szkołach za pieniądze, przepychają największych tłuków. Więc co tu jest dobrego ?
Jakos nie czuje sie lepiej, ze swiadomoscia, ze stolarz, ktory zrobil mi stol, wie gdzie leza Lizbona, Suwalki, bielskobiala czy inne zadupie. I nie wiem na jakiej podstawie wyciagasz takie wnioski.z jednej strony to jest fajne. Ale przez to masz masę tumanów, którzy są tak tępi że jest to nie do wyobrażenia.
Centralne egzaminy moze by rozwiazaly problem przepychania idiotow, ale zrodzilyby nowy problem mianowicie uczenie sie do egzaminu, to nie jest normalna sytuacja, zeby nauczyciel zamiast przekazywac uczniom wiedze jaka oni i ich rodzice chca zeby posiadali, stara sie zeby dobrze wypadli na egzaminach...Co do przepychania tłuków, to wystarczą centralne egzaminy, aby temu zapobiec
Co do przepychania tłuków, to wystarczą centralne egzaminy, aby temu zapobiec.
Zresztą tam wszystko jest ustawione pod te egzaminy. Do publicznej szkoły chodzą wszyscy i tam ich dzielą w klasach tak, żeby była średnia, przeciętna. Jak kończą lekcje o po 15 to potem zapierdalają do prywatnych szkół juku - w praktyce chodzi tam 90% uczniów, ale już tam się dzielą na tych zdolniejszych i tłumoków.
Jak nie zdasz na studia, to masz status ronina i chodzisz na kolejne kursy. Po studiach, żeby dostać pracę, musisz zdać egzaminy organizowane przez firmy. A firmy mają to w dupie, czego się nauczyłeś na studiach, bo i tak uczą cię większości po swojemu. Ale jesteś już tak wytresowany, że tylko kiwasz głową i HAJ.
Kiedys mi pewien profesor powiedzial, ze geniusza bardzo latwo poznac i sa ich dwa typy - jeden, ktory zapierdala i jest lepszy od wszystkich, i drugi, ktory "nic nie robi, i i tak jest ponadprzecietny", tyle w temacie marnowania wyimaginowanego talentu.Powtarzane jak mantra przekonanie, że trzeba dać wszystkim szansę, bo może tam kryje się jakiś geniusz, jest bzdurą.