Kiedyś za gnoja na koloniach rozbujaliśmy jednego kolegę tak mocno, że huśtawka uderzyła w blokadę u góry i siedzisko uciekło mu spod dupy jak był bliski kąta 90* Spadł gdzieś tak z 3 metrów prosto na ryj, zrobił skorpiona i przez chwilę myślałem, że się zabił. Jak zaczął jęczeć i rzęzić to aż mi ulżyło.
Artur, kurwa ty to byłeś niezniszczalny