Przecież on nic nie złamał.
Od 2 lat trenuję BJJ i MT, dla siebie bo to po prostu lubię. Zawsze bawią mnie tacy napinacze, którzy przychodzą na pierwszy trening (Zazwyczaj we dwójkę albo i większą grupką). Na początku rozbawieni w chuj, ale jak przychodzi co do czego i po kolei zaczynają odpadać przy kolejnych ćwiczeniach to zupełnie to sobie olewają, robią co chcą, trenera mają w dupie, popisówki jacy to oni nie są. Najlepiej jest jak zaczynają się między sobą nawalać 4fun. Cała sala ma wtedy uciechę, kiedy w połowie treningu słychać takie "Jest na sali apteczka?" Kurwa, pozdro dla takich napinaczy i szacunek dla tych, którzy trenują dla siebie.