Słowak ode mnie z roboty chciał sobie na przerwie kupić kawę z automatu. Wrzuca drobne, wrzuca, automat mu nie przyjmuje, już dobre kilka minut się z tym pierdoli i nie wytrzymał:
- JEBANY KOKOT! - wrzasnął.
Wyjebał z piąchy w automat, drobne z potężnym jebnięciem wrzucił do śmietnika i wyszedł.
No myślałem, że się uduszę