Pamiętam jak miałem z 8 lat i w Warszawskim zoo z tatą usiedliśmy przed klatką z kapucynkami. W pewnej chwili jedna wyskoczyła z gałęzi w górę - złapała jednego wróbelka siedzącego na górze klatki, dwoma susami trzymając się "sufitu klatki" chwyciła kolejnego wróbelka w drugą łapę i usiadła przede mną, odgryzła jednemu wróbelkowi główkę, później drugiemu i zaczęła jeść.