Wysłany:
2017-02-21, 8:54
, ID:
4854342
9
Zgłoś
Teść ma prywatny staw około 3,5 ha. W zeszłym roku dwa dorosłe okazy łabędzi zrobiły sobie legowisko, po chwili na świat przyszły młode. Rodzina, znajomi i wszyscy obserwatorzy zachwyceni. Młode rosły szybko, były takie słodkie i uporcze, dosłownie aniołki. Na plaży i na stanowiskach wędkarskich, zaczęło sie jednak pojawiać coraz więcej gówienek, po kilku tygodniach coraz więcej gówien. Stare łabędzie maja stolec wilkości ludzkiego, więc uwierzcie, ohyda! Jako wędkarz, który spędza nad woda mnóstwo czasu, stałem się wrogiem łabędzi, bo je odganiałem, po godzinnym sprzataniu stanowska z odchodów tych pieprzonych łabędzi. A te bestie, rozpościerały skrzydła i normalnie mnie atakowały syczać, machając skrzydłami i wręcz wchodząc w moja prywatną przestrzeń. Ale wtedy wyciagnąłem grabie plastikowe z drewnianym sztylem. Raz tylko samcowi machnaąłem przez grzbiet, to spierdalając połamał ładnych kilka metrów trzcin. Walczyłem z nim kilka tygodni, uzbrojony w grabie. Naprawdę te ptaki sa bardzo bezczelne i niebezpieczne. Psa moga utopić bardzo szybko. Po ataku jak na filmie, ich zycie nie pownno być takie jak przedtem. I w dupie mam teraz ekoterrorystów i ekologów.