Silmarillion - ksiazka w stylu Starego Testamentu, Iliady i Odysei oraz mitów greckich. Akcji żadnej, masa imion, relacji, próba zarysu geopolityki spalona tak czy siak, ogrom nic nie znaczących nazw, losowe wydarzenia, żadnych konkretnych wniosków.
Są elfy, krasnoludy, elfy, statki z elfami, upadłe elfy i więcej elfów. Każdy ma imie, wspomina się o nich po raz wraz z piętnastoma pokoleniami wstecz. Jak ktoś lubi sadomasohizm - polecam. W innym wypadku już lepiej przeczytać cokolwiek o Jakubie Wędrowyczu (chociaż ostatnia w sumie cienka jak barszcz, ale trudno i tak lepsze od tej pseudo księgi początku śródziemia)
Pierdzielisz panie. Dla każdego fana lotra to pozycja obowiązkowa. Jak czytałem to nie mogłem się oderwać. Jak czujesz ten klimat to jest wykurwista.
______________
Emerytowany saren