1. Albo po ewentualnym sukcesie i deratyzacji morderców sami zawiążą nowy kartel, poczują siłę i stworzą kolejną wersję np' Cartel Nueva Generation Michoacana ( o ile już taki nie istnieje).
Serio, nie każdy marzy o tym aby dilować narkotykami, żeby mieć kasę. Niektórzy po prostu chcą, żeby się od nich odpierdolić i dać im żyć w spokoju.
Pełna zgoda. Ale nasycenie społeczeństwa robakami kartelowymi jest tak duże, że nawet ta normalna zdrowa większość, która chce żyć normalnie, w pewnym momencie jest terroryzowana przez robactwo. I nawet jeśli chce żyć z rolnictwa, handlu, produkcji i tak w pewnym momencie zaczyna być kontrolowana przez kartele (przykład: produkcja awokado). Tak tam jest od lat 80-tych bez zmian. Państwo nie pomaga, jest cały czas skorumpowane, więc jak już ludzie biorą sprawy w swoje ręce, to jest jak z każdą rewolucją. Obalą jednego a potem stają się tacy sami albo gorsi od poprzedników. A pokusa łatwych, dużych i stabilnych (dolar) piniędzy z transportu koki, mety, fentanylu itp jest nie do odparcia.
Ponure, ale chyba najbliższe prawdy