wujek miał takiego kunia, że jak wsiadał nawalony na wóz i zasypiał to budził się pod domem
Najlepsze, że bar był w sąsiedniej miejscowości, więc konik jakieś 4 km bez żadnej kontroli trafiał na miejsce nie powodując kolizji. Niektóre baby mogły by się zgłosić do niego na doszkalanie