Wysłany:
2012-12-29, 16:36
, ID:
1699170
Zgłoś
@Jerzy_Michał_Wołodyjowski - religia chrześcijańska opiera się na utiopijnej mocy spowiedzi - jednym z warunków jej prawowitego przyjęcia jest uczestniczenie w każdą niedzielę we mszy świętej - żaden szanujący się ksiądz nie da Ci rozgrzeszenia, choćbyś był nie wiem jak dobry całe życie, jak mocno obiecywał poprawę i jak żałował za grzechy, opuścisz jedną wizytę w kościółku i figa, odpuszczenia grzechów nie ma! A poza tym sama spowiedź jest idiotyczna - jeżeli ktoś przychodzi raz do spowiedzi i np. mówi, że nie będzie się brędzlował a potem za x czasu mimo wszystko się brędzluje - nie powinien już nigdy więcej uzyskać odpuszczenia grzechów, bo przecież obiecywał poprawę i żałował za grzechy! "Racja", powiesz, "każdy może raz na jakiś czas zgrzeszyć ponownie, jesteśmy tylko ludźmi" - ależ czy tu właśnie nie pojawia się fikcja i idiotyzm sakramentu spowiedzi? Skoro po np. miesiącu czasu znowu idziesz do kibelka z egzemplarzem "Playboya" to znowu grzeszysz i znowu musisz się spowiadać! A że czas między kolejnymi grzechami nie jest w żaden sposób określony, możesz, teoretycznie, spowiadać się codziennie i codziennie dostawać odpuszczenie grzechów! Wszak nie znamy dnia i godziny i w każdej chwili możemy umrzeć, a jeżeli umrzemy z grzechami "na koncie" - idziemy do piekła, taki jest właśnie sens spowiadania, żeby nie mieć grzechów "na koncie"! Ta nielogiczność sprawia, że zarówno osoba idąca codzinenie do spowiedzi jak i taki zatwardziały ateista jak ja może pójśc jednakowo dobrze do nieba, wystarczy że w ostatnim dniu żywota wykazę skruchę, żal za grzechy i mocne postanowienie poprawy i bach! X lat życia w grzechu i brak odwiedzin w kościele jest odpuszczone! W takim razie pytanie nr 1 - po chuj chodzić do kościoła?