Fafik_599 napisał/a:
Ja na prawdę współczuję tym ludziom w tej KPn... Jakiś śmieszny grubas z japą jak jajko wielkanocne i palcami jak paluszki rybne rządzi nimi w sposób dość smutny. Wszyscy za nim biegają jak cyganie za pieniędzmi i skinheadzi za czarnymi. To jest wielomilionowy kraj i wystarczy zrobić zamach stanu (bo o rewolucji tutaj nie można mówić) i po sprawie. Zero głodu, zero "muszę płakać bo inaczej będę miał wakacje w obozie" i nie będzie tych śmiesznych granic z KPd, gdzie pół pokoju należy do Pn, a pół do Pd.
Zamach stanu? A z kim byś to zaplanował - gdzie o tym byś napisał, jak zebrałbyś ludzi nie informując o tym szpiegów.
Oni od dnia w którym zaczynają jako niemowlęta przyswajać jakiekolwiek informacje są indoktrynowani. W przedszkolach recytują wiersze i śpiewają pieśni chwalebne ku czci Kim Ir Sena, czy jak mu tam było, uczą się historii jego rodziny, w szkole mają masę zajęć poświęconych swojemu wielkiemu wodzowi i 90% koreańczyków wierzy w to, że są jedyną szczęśliwą cywilizacją. Oni nie mają kontaktu ze światem zewnętrznym. Nie znają innego życia, więc go nie pragną. Szczytem mody jest tam fryzura "na wodza", oglądałem kiedyś jakiś dokument. W zakładach fryzjerskich na terenie całego kraju było kilka fryzur dla mężczyzn i kilkanaście dla kobiet (z takiego katalogu). Zero dowolności, a oni się z tego cieszą. Pokazuj im się zachód na filmach propagandowych jako absolutne zepsucie. Dodatkowo dyscyplina i poczucie odpowiedzialności obywatelskiej sprawiają, że jeśli którykolwiek będzie coś planował, to sąsiedzi doniosą na odpowiedni służby. Z poczucia obowiązku, oraz strachu przed tym, że jeśli jeden odwali jakiś numer, to cała ulica z przyległymi mieszkaniami trafi do obozu pracy.
Ich nie trzeba kontrolować, sami to robią. Nie da się w takim kraju zrobić rewolucji. Przy takiej cenzurze? Oni innego życia nie znają, więc nie chcą do niego uciekać