Ślónzok to szwab, którego nikt w Polsce nie chce i polok, którego nikt nie chce u szwabów. Z kolei gorole to potomkowie śmieci, którzy pełną gębą współpracowali z SS i gestapo. Czyli czy to ślónzoki, czy goralenvolk to jedna i ta sama kurwa, którą bez żadnego namysłu powinno się walić pałą po plecach. A to dlatego, że jak kiedyś ruscy albo niemcy wkroczą do Polski, to oni jako pierwsi pójdą na współpracę z okupantem. Napiją się z tobą wódki, patrząc ci prosto w oczy, by jak urwie ci się film sprzedać cię okupantowi za garść srebrników, kawałek chleba i za dom w którym mieszkasz. Gorole to nie weseli panowie i panie w strojach ludowych, pasający owieczki, częstujący łoscypkiem, śpiewający ludowe piosenki w śmiesznej gwarze przygrywając na skrzypeczkach. To podłe skurwysyny, psy zajebane w dupę, które z uśmiechem na ustach ściskały ubabrane po łokcie we krwi łapy okupanta, najbrutalniejszych skurwysynów (przy których twój szkolny oprawca to niewinny aniołek), który świadomie i z premedytacją próbował eradykować nasz naród z kart historii. Gdyby naziści wygrali wojnę, po Polsce nie zostałby nawet kamień na kamieniu. Poza tym nikt się nie rozjebał, nie ma co oglądać.
Jebać ciebie i wszystkich przodków przesiedleńcu