pozwolicie, że opowiem Wam (autentyczną) historię,
miałem doła, meeega doła (po rozstaniu z dziewczyną) wychlałem pół litra wódki i brakowało mi "atrakcji" więc wziąłem zajarałem (dobry towar, po drugiej lufie opadły mi dłonie- chciałem kolejnego bucha ale ręce odmówiły posłuszeństwa) i wtedy zaczęło się...
takiego bałaganu w głowie nie miałem nigdy, kurwa przez .......
4 dni!
ogólnie ta mega faza (zero kontaktu ze światem i ze swoim ciałem) trzymała mnie jakieś 4- 5 h, w końcu wydawało mi się, że doszedłem do siebie, wydawało mi się....
taka moją rada da Was, nie jarajcie jak macie doła! i bierzcie pod uwagę to, że to tez można "przedawkować" , można, ja już sobie ciuchy do psychiatryka uszykowałem.