Nie wierzę, że jacyś ludzie specjalnie jadą samochodem dalej jak 20 km, kupują bilety, oglądają coś takiego i się z tego śmieją.
Czy ktoś NAPRAWDĘ się z tego śmieje? Czy NAPRAWDĘ ktoś tam siedzi na widowni i śmieje się z ich żartów? Co oni im wsypują do napojów? Czy ten typ w okularach to nie jest jakiś vloger [czy jak tam oni się kurwa zwą] z yt, który robił z siebie pajaca w programie dla dzieci? W pewnym momencie się wkurzył i powiedział "kurwa", wtedy zaczęła się jego wielka scenowa kariera? Giza ma strasznie starannie przygotowane teksty i to jest przerażające, bo on naprawdę jest najlepszy w Polsce, a nigdy mnie nie rozśmieszył, co tylko pokazuje z czym mamy do czynienia. Brzmi sztucznie. Polski język kompletnie nie nadaje się do stand up'u. Coś w tym jest. By stand up był dobrze odebrany, musi brzmieć luzacko i naturalnie. Nasz język jest zbyt dostojny, a przy okazji trudny. Ciężko jest wyraźnie mówić po polsku, a wyraźna mowa na scenie brzmi oficjalnie i kompletnie nie współgra z prezentowanym stylem. I żeby nie było, że jestem jakimś internautą, siedzącym wygodnie i obrażającym gości, którzy coś robią. Zajmuję się tłumaczeniami stand up'ów zza oceanu i naprawdę oglądałem chyba z 70% wszystkich po kilka razy :/ Tutaj nie chodzi o śmianie się do rozpuku, stand up polega na przedstawianiu prawdy życiowej w wyolbrzymionej i lekko zdeformowanej formie. Tymczasem polski stand up ciągle bazuje na żartach. ŻARTACH. Nie wierzę, że jacyś ludzie specjalnie jadą samochodem dalej jak 20 km, kupują bilety, oglądają coś takiego i się z tego śmieją.
Czy ktoś NAPRAWDĘ się z tego śmieje? Czy NAPRAWDĘ ktoś tam siedzi na widowni i śmieje się z ich żartów? Co oni im wsypują do napojów? Czy ten typ w okularach to nie jest jakiś vloger [czy jak tam oni się kurwa zwą] z yt, który robił z ...............