Wariaci i pojeby byli obecni w społeczeństwach na tysiąclecia nim jeszcze ktokolwiek o czymś takim jak komputer pomyślał. Oczywiście jak 10-latek napierdala w Mortal Kombat X to jest coś nie tak (chociaż ja w czwórkę grałem jak miałem 6 lat
a potem w pierwsze GTA a byłem wyjątkowo spokojnym dzieckiem i zostałem łagodnym człowiekiem), ale to nie gra jest winna tylko rodzice, że gówniarza nie upilnowali. Kurwa wskazywać na to, że gry są winne to tak samo jakby próbować ten nóż osądzać za to, że zadźgał babe. Jak młokos krzesłem matce przypierdolił bo mu neta wyjebała jak grał w Tibie to oczywiście Tibia winna, no krzesło trochę też bo tam stało. Rodzic owszem może zabronić ale musi też stanowić dla dzieciaka autorytet, a jak ojciec z synem przez te kilkanaście lat ani razu nie rozmawiał tylko walił komunikaty typu: ucz się, nie pyskuj matce, posprzątaj pokój to niech się potem nie dziwią, że młodzi ich nie słuchają. I ja nie mówię tutaj, żeby dzieciaka lać pasem czy cokolwiek, wystarczy mu poświęcać dużo czasu i własną postawą udowadniać własne słowa. Ale nie bo kurwa teraz jest bezstresowe wychowanie i dziecku trzeba przyklaskiwać we wszystkim. A jak coś odjebie to winne gry.