Po ciężkiej pracy na plantacji bawełny wraca zmęczony Murzyn do domu. Przed domem bawi się wesoła gromadka jego dzieci. Już wchodzi do domu gdy nagle zobaczył krokodyla, który podkradł się pod dom, porwał jedno małe Murzyniątko i zasuwa z powrotem do rzeki. Ojciec chwycił jakiegoś drąga, rzucił się na pomoc ale krokodyl był szybszy.
Żona go pociesza:
- Nie przejmuj się, mamy dużo dzieci, możemy nowego zrobić...
Minął pewien czas i sytuacja się powtarza: ciężka praca na plantacji, znowu krokodyl, znowu nieudana pogoń i znowu żona mówi: "nowego zrobimy".
Mija jeszcze parę miesięcy - znowu to samo.
Wszedł Murzyn do domu, usiadł ciężko za stołem, podparł głowę rękami i mówi:
- Och życie, życie!!! Dzień w dzień ciężko haruję na plantacji, noc w noc dymam żonę - i wszystko to po to, by nakarmić tego pierdolonego krokodyla!!!
Żona go pociesza:
- Nie przejmuj się, mamy dużo dzieci, możemy nowego zrobić...
Minął pewien czas i sytuacja się powtarza: ciężka praca na plantacji, znowu krokodyl, znowu nieudana pogoń i znowu żona mówi: "nowego zrobimy".
Mija jeszcze parę miesięcy - znowu to samo.
Wszedł Murzyn do domu, usiadł ciężko za stołem, podparł głowę rękami i mówi:
- Och życie, życie!!! Dzień w dzień ciężko haruję na plantacji, noc w noc dymam żonę - i wszystko to po to, by nakarmić tego pierdolonego krokodyla!!!