Dwóch myśliwych pojechało na polowanie. Usadowili się o zmroku na ambonie, sztucery w pogotowiu i czekają... Po jakimś czasie coś z rogami wylazło na przecinkę. Strzelili, zeszli z ambony, latarki w dłoń i poszli szukać. Zachodzą na miejsce, a tam martwy koń. Postanowili, że pozbędą się trupa żeby uniknąć ewentualnych problemów. Podjechali terenówką, z trudem załadowali konia na pakę, odjechali kawałek, wykopali dół, wrzucili i zasypali. Wracają na ambonę, a tam chłop z ciągnikiem stoi:
- Wy dzisiaj strzelaliście?
- Tak, a co?
- Bo zdechł mi tu wczoraj koń, przyjechałem go zabrać, patrzę a jego nie ma. Za to kawałek dalej leży jeleń...
- Wy dzisiaj strzelaliście?
- Tak, a co?
- Bo zdechł mi tu wczoraj koń, przyjechałem go zabrać, patrzę a jego nie ma. Za to kawałek dalej leży jeleń...