Wysłany:
2018-05-27, 0:51
, ID:
5215213
1
Zgłoś
Według mnie zwykła nieuwaga i parę pozornie drobnych błędów. Gość ściął zakręt, skupiając się w tym czasie pewnie na tym, czy nikt nie jedzie z naprzeciwka i czy go ktoś nie wyprzedza. Opuszczony szlaban pod takim kątem zajmuje ułamek procenta całego pola widzenia. Do tego martwe pole w samochodzie przy takim kącie najazdu względem torów i kierunku ruchu pociągu. Do tego może głośna muzyka w samochodzie i szczelnie zamknięte szyby.
Sam ostatnio odjebałem dziwną akcję, przez właśnie taki zlepek drobiazgów. Jadę drogą z pierwszeństwem, szeroka, równo oświetlona, ciągłe jednolite pasy, wytarte oznakowanie poziome do takiego stopnia, że po paru dniach nie pamiętam czy kiedykolwiek tam było. Zauważam znak z łamanym pierwszeństwem, tzn, że droga skręca w prawo, a ja żeby kontynuować jazdę prosto, tak jak pokazywała mi nawigacja muszę ustąpić pojazdom z naprzeciwka, czyli w tym przypadku z prawej strony. Układ drogi opóźnia moją reakcję, przy czym gość nadjeżdżający z prawej (z pierwszeństwem), zatrzymuje się na tyle wcześnie, że zdążyłby przejechać kilka razy przede mną. Układ drogi, kiepskie oznakowanie i zachowanie tego gościa uśpiły moją czujność, że znak T6 ogarnąłem w momencie gdy mijałem już typa, który mógłby śmiało przyjebać we mnie z mojej winy.
Dobrze, że to nie był taksiarz z wąsem, który w ten sposób czyha na okazję do wymiany błotnika z odszkodowania - i jeszcze na flaszkę zostanie.