Nie lubię dzieci i nienawidzę jak ktoś zachowuje się w stosunku do nich jakby był upośledzony ("a ti ti ti; a cio to tu mamy; jak robi kotek?; ojojoj jaki jestem słodziusi, słodziusi jestem, tak?"
). Co gorsza, z moich obserwacji wynika, że ludzie lubiący bachory często pozwalają wleźć sobie na głowę i ogólnie hodują takiego rozwydrzonego potwora. Bardzo możliwe, że moja niechęć do dzieci jest spowodowana ich rodzicami.
Szczytem kretynizmu jest celowe seplenienie do dzieci. Później dziecko sepleni i ciężko je tego oduczyć - no kurwa, dziwne!
Wybaczcie długawy komentarz, musiałem.