Wysłany:
2014-05-22, 15:54
, ID:
3229903
3
Zgłoś
up
W wojsku to tobie chyba spirytus techniczny mózg wyżarł do reszty. Sam również byłem w woju i nie nauczono nas niczego oprócz jak najefektywniejszego opierdalania się. Zero szkolenia, jeżeli już to na poziomie lat 70. Przy obecnym zagrożeniu znając poziom wyszkolenia rezerwistów, morale podoficerów jak i stan techniczny naszego uzbrojenia to pierwszy spierdalałbym jak najdalej to tylko możliwe.
Walczyć? Po chuj? Za tych wszystkich Millerów, Kaczorów czy Palikotów? Komedia to dopiero będzie jak ci wszyscy chętni rezerwiści pójdą na front! Z takim przeszkoleniem to co najwyżej mogą stawać w szranki z Ruskimi kto szybciej obali 0,5l na hejnał. Czy czas spędzony w woju wspominam miło? Chlanie, pierdolenie o dupie maryni, spanie na służbach, sranie po krzakach na wartach... Nudy, jeszcze raz nudy.
Co do samego mitu, że "po wojsku wyjdziesz na ludzi". Uwierzcie w zetce bywali różni ludzie: od mamisynków, niezdar, leniwców, przekrętów po złodziei i innych zjebów genetycznych. PO odbyciu całej służby wyszli kompletnie nie zmienieni, bogatsi o nowe doświadczenia jak robić by się nie narobić i mocniejsze głowy - nic poza tym.
Uwielbiam te mity rodem z PRL-u jednak jeśli ktoś urodził się zjebem i został jako zjeb wychowany to nie zmieni go ani szkoła, ani wojsko ani sam Pan Bóg. Tyle w temacie. Pozdrawiam.