eaz napisał/a:
Kolega użył nazwy "adhd". Ale w domyśle miał wszystkie te sztuczne choroby typy "dys-coś tam". Miałem kolegę dyslektyka. Zjadał literki jak by był głodny. Poszedł do wojska to moment go wyleczyli. Został pisarzem bosmana. Za każdy błąd nakurwiał pompki. W miesiąc się nauczył poprawnie pisać. Pracowałem też z takim "prawdziwym" ADHD-owcem bo szef sobie wymyślił równość społeczną, a rząd mu dawał za to pieniążki. Prawda jest tak, że jak mu raz w łeb z liścia zajebałeś to chodził przez tydzień jak w zegarku. Zwykły bachor który w dupie ma normy społeczne i zasłania się swoim niedojctwem. Nie będę nawet rozpoczynał tematu pracy z takimi ludźmi bo szkoda chomików z serwerowni.
Jedyne co wyczytałem z twojej paplaniny to to, że nigdy nie miałeś do czynienia z kimkolwiek kto naprawdę ma jakąkolwiek dolegliwość, a jedynie z takimi, którym z nudów lekarze wklepali to co pierwsze im przyszło na myśl. Fajnie, mów mi jeszcze o twoim "doświadczeniu".
Sam mam dysgrafię i dysortografię. Potrafię w jednym zdaniu pierdolnąć ten sam wyraz poprawnie i z błędem. Przez ponad 5lat, miałem codzienne bicie w domu, i nauczanie poprzez pisanie aż do bólu nadgarstka, nie zadziałało. Oraz mimo lat starań i praktyk piszę jak lekarz z rozwolnieniem podczas trzęsienia ziemi. Co prawda jak piszę
bardzo wolno to jest to czytelne pismo i jest nawet ładne. Tyle, że dla przeciętnego człowieka napisanie przykładowego tekstu zajmie 30min, to mi napisanie tego samego tekstu zajmie 2h co najmniej, jeśli ktokolwiek ma to potem przeczytać.
Nigdy się tym nie zasłaniałem, nauczyciele wiedzieli o tym, bo był wymóg aby rodzice o tym informowali. Nigdy nie korzystałem z przywileju pisania na komputerze podczas ważniejszych testów, ani z większej ilości czasu podczas egzaminów. Niemniej jednak są rzeczy których się nie przeskoczy nie ważne jak wysoko skaczesz. Piszę tak, że lekarze nie potrafią mnie rozczytać, a moja gramatyka sprawia, że ojcowie języka polskiego tak się przekręcają w grobie, że można ich wykorzystać jako wirnik na statkach. Każdy w czymś ssie. Ja ssę w językach.