cyslaw napisał/a:
Ten kto te wypociny poczynił musi być naprawdę dobry w łóżku, bo pierdolić to on potrafi.
W ogóle ostatnio modne jest użalanie się jak to tu jest źle, chociaż w sumie nie wiem czemu. Akurat mieszkam w takim miejscu, gdzie łączą się 2 osiedla. Jedno osiedle to 3 bloki po 40 mieszkań, dość nowe. Budowane przez dewelopera i kupowane normalnie przez ludzi na własność. Obok jest reszta bloków, trochę więcej ich jest, ogólnie sporo biedniejsze, ale chodzi głównie o jeden. A mianowicie blok, w którym mieszkania są przyznawane "biednym" ludziom i nie ma w nim czynszów. W zamyśle spoko, kogoś nie stać to ma dopłaty od miasta (znaczy mi się żadne dopłaty nie podobają, czemu ktoś ma mieć nagrodę za to, że sobie gorzej w życiu radzi, no ale trudno) i ma jakieś tam mieszkanie.
Ale kim są ci biedni ludzie? To jest taka patologia, że masakra, piją, kradną, nie pracują, itd.
I teraz przechodząc do meritum. Chodziłem z paroma z nich do podstawówki, potem nasze drogi się rozeszły i nie specjalnie zależało mi na kontaktach. Jakiś czas temu większość z nich przestałem po prostu widywać. Z ciekawości poprzypominałem sobie parę nazwisk i obczaiłem na fb. Miejsce zamieszkania: Londyn, Bedford, Amsterdam, Edynburg i inne takie.
Z mojego osiedla za ten czas parę rodzin się wyprowadziło, parę wprowadziło. Ale w zasadzie nie znam nikogo, kto by wyjechał na stałe za granicę lub nawet na parę lat. Niektórzy wyjeżdżali na rok - dwa dorobić sobie. W mojej rodzinie też nikogo takiego nie ma. Nikt mi nie powie, że tu się nie da żyć, jak również nikt mi nie wmówi, że miliony młodych i ambitnych Polaków wyjeżdżają bo tu nie ma dla nich miejsca. Owszem, w tym kraju nie da się wyżyć z 3 dzieci na socjalu, ale dla przeciętnego ogarniętego człowieka to nie jest wielki problem.
Oj pierdolisz pan i to ostro.
Skończyłem bardzo trudny kierunek, z ogromnym popytem tu jak i za granicą. Za granicą zarobki sa w euro z 3 zerami na koncu i pierwszą cyfrą rózna od 1 - i to standardowo.
Do cip zyciowych nie naleze, wrecz przeciwnie.
I co? I praca w zawodzie nie pozwoliłaby mi na utrzymanie samego siebie, a co dopiero kogoś. W pracy mam szefa polaka (nic gorszego urwa byc nie moze, no ukrainiec) który udaje, że mi płaci (bo jestem mlody to mozna mi placic jak murzynowi).
Wygląda to ta, ze po 3 miesiącach mojej solidnej pracy szef dalej udaje, że płaci - ja zacząłem udawać, że pracuje i robie sobie fuszki.
23 letnią osobe tego uczy państwo, od samego początku.
Od państwa nigdy nic nie wziąłem, nawet do lekarza 1 kontaktu chodze prywatnie, ALE KURWA MI TYLKO TO PAŃSTWO ZABIERA.
Datki, daniny, podatki, sratki - rzygać się chce.
Nie mamy prawnikow, lekarzy, prawa. Nie mamy politykow, nie mamy społeczeństwa, polak polakowi wilkiem. Co tu kochac po za rodzinnym miejscem?