Gdzieś w rozległym stanie Pará murarz Alfredo Mota przypadkowo nad ranem piątego marca znalazł w walizce żyjącego noworodka. Dziecko płakało już w nocy i było słychać jego płacz, ale sąsiedzi olali sprawę myśląc że to koty. Prawdopodobnie namierzono już matkę dziecka, kobietę mieszkającą w pobliżu, która zgłosiła się krwawiąca do szpitala mówiąc, że dokonała aborcji