Wysłany:
2012-12-05, 21:14
, ID:
1633555
2
Zgłoś
Bzdury gadacie. Byliśmy najbardziej tolerancyjnym krajem, a zmieniło się to przez IIWŚ i przesiedlenia, jest to prawda i fakt. I bzdurą jest również wyłuszczanie problemów z niższych sfer. Jeśli liczyć to dawną miarą, to przejmowanie się problemami chłopów wynikłymi z różnic etnicznych, jest trochę jak rozważanie konfliktów posiadanych psów obronnych o dwóch rasach (koloryzuję, ale to łopatologia).
Lwów oddać, dla Polaków tylko? No i dobrze, też bym chciał Lwów, ale przed wojną, choć był zdominowany przez nas, zamieszkiwali tam również Ukraińcy, Niemcy, Ormianie, Żydzi, Rosjanie itd... Przy czym Ukraińcy i Żydzi byli bardzo liczni, takie odwrócenie dzisiejszego stanu rzeczy.
Polska jest sztucznie jednolita narodowościowo - to też jest fakt, podobnie jak sztuczne są nasze obecne granice. W dodatku czasy socjalizmu zaszczepiły nam odpowiednie myślenie o czasach przeszłych i obecnych. Konflikty z Ukrainą to też w pewnej mierze owoc IIWŚ.
Jestem przeciwnikiem całego multikulti i pieprzenia o tolerancji. Ale uważam, że nasze korzenie i słuszne wzorce społeczne mieszczą się gdzieś w XVII wieku i trochę mniej w dwudziestoleciu międzywojennym. A powtarzanie postkomunistycznych bzdur z lewa czy z prawa jest dla mnie przyznaniem się, że obce władze wykonały na naszym terenie naprawdę kawał dobrej roboty, a może i robią nadal.
Konfederacja ze wschodem to byłoby zbawienne przed '39. Teraz to już... Ale i tak byłoby dobrze. Własna, mniejsza unia. Tylko, że w przeświadczeniu dominującej części z nas, to jest ten "brudny" kierunek. Słowem - w dupach się poprzewracało, co dowodzi tylko, że na błędach i z historii nikt nie wyciąga wniosków. Kozaków też moglibyśmy przygarnąć kiedyś (skoro już nawiązujemy do I Rzeczpospolitej), aleśmy obrośli w piórka i herbów dać kozaczyźnie nie chcieliśmy, choć z Litwinami nam na złe to nie wyszło, prawda? I tak dalej...