pracowałem kiedyś przy wykończeniach lokali w Złotych Tarasach, pracodawca wisiał nam hajs jakieś trzy tygodnie. Wszyscy wiedzieli, że to przez to, że ajenci wisieli mu z transzą co nie zmienia faktu, że wielki pan prezes nie pojawiał się w biurze ani jego pobliżu przez cały ten czas słusznie obawiając się łomotu. W końcu zapłacił a kilka dni później nawet terminowo kolejną pensję. Miał chłop tylko jeden problem - kolejnego dnia na budowie zabrakło ze 20 chłopa bo prawie wszyscy poszli do konkurencji (w tamtym czasie na obiekcie było robionych ze 200 różnych sklepów)... tak czy owak brak pensji powinien być traktowany jak próba kradzieży i łomot powinien być traktowany jako obrona konieczna