Skoro już jesteśmy przy temacie o psach...Dzisiaj spotkały się 2 Pit Bull'e... Jeden upierdolił drugiego w pysk od lewej strony, krew się lała i nie chciał puścić. Właścicielka ( w ciąży ) go odciągała, to chwile w powietrzu jeden był a 2 trzymał twardo za pysk. Baba w płacz a pies nie wzruszony dalej gryzie. Pan agresora ( psa ) kopał szarpał ale nie pomagało. Ktoś z ludzi przypatrujących się krzyknął " Za jaja go złapcie i ciągnijcie" a to była suka... :Homer: . W końcu po 2 minutach jakoś je rozdzielili i oczom ukazał się rozszarpany pysk psa. Wiem, że urzekła was moja historia