Zakaz palenia e-szlugów to głupota, bo tam się nic nie pali. To raz.
Drugie - Bez przesady, do cholery! Ten kretyński zakaz tłumaczy się tym, że może takie palenie przeszkadzać innym pasażerom.
I ja to doceniam. Tylko dlaczego równocześnie nie zakazuje się innych zachowań, które są uciążliwe dla towarzyszy podróży?
Czemu nie mogę zapalić szluga w autobusie, skoro zazwyczaj jedzie ze mną:
???
Dlatego mimo iż rozumiem zasadność tego przepisu o nie paleniu niczego na przystanku i w środkach komunikacji, to nagminnie go łamię, bo mnie wkurwia, że doczepili się tylko do mnie! Jebani miłośnicy świeżego powietrza! Wypierdalać na rower, jak wam w komunikacji wszystko śmierdzi! Żaden z tych kutasów nie pomyśli, że jak jadą tym zatęchłym autobusem pod moim oknem, to ja muszę wdychać ich spaliny z diesela, gdy chcę wywietrzyć mieszkanie! Jebani hipokryci! Mam nadzieję, że już ktoś z nich zdechł paląc biernie to, co wydycham.
Zakaz palenia e-szlugów to głupota, bo tam się nic nie pali. To raz.
Drugie - Bez przesady, do cholery! Ten kretyński zakaz tłumaczy się tym, że może takie palenie przeszkadzać innym pasażerom.
I ja to doceniam. Tylko dlaczego równocześnie nie zakazuje się innych zachowań, które są uciążliwe dla towarzyszy podróży?
Czemu nie mogę zapalić szluga w autobusie, skoro zazwyczaj jedzie ze mną:
???
a) ktoś, kto napierdala przez telefon tak głośno, że cały autobus słyszy, że Marian musi jeszcze wziąć z samochodu chleb i wodę.
b) menel, który śmierdzi, jak kał pawiana.
c) Jakiś młody gniewny bez skarpet i w dresach po młodszym bracie (tak, teraz są takie paradoksy), który nosi głośnik JBL'a jak torebkę i napierdala jakimś trapem.
d) baba z wózkiem, w którym leży wieczny krzyk, ale ona jest postępowa, więc nie reaguje i czeka, aż wyczerpią mu się baterie i zaśnie.
Zakaz palenia e-szlugów to głupota, bo tam się nic nie pali. To raz.
Drugie - Bez przesady, do cholery! Ten kretyński zakaz tłumaczy się tym, że może takie palenie przeszkadzać innym pasażerom.
I ja to doceniam. Tylko dlaczego równocześnie nie zakazuje się innych zachowań, które są uciążliwe dla towarzyszy podróży?
Czemu nie mogę zapalić szluga w autobusie, skoro zazwyczaj jedzie ze mną:
???
Dlatego mimo iż rozumiem zasadność tego przepisu o nie paleniu niczego na przystanku i w środkach komunikacji, to nagminnie go łamię, bo mnie wkurwia, że doczepili się tylko do mnie! Jebani miłośnicy świeżego powietrza! Wypierdalać na rower, jak wam w komunikacji wszystko śmierdzi! Żaden z tych kutasów nie pomyśli, że jak jadą tym zatęchłym autobusem pod moim oknem, to ja muszę wdychać ich spaliny z diesela, gdy chcę wywietrzyć mieszkanie! Jebani hipokryci! Mam nadzieję, że już ktoś z nich zdechł paląc biernie to, co wydycham.
Zakaz palenia e-szlugów to głupota, bo tam się nic nie pali. To raz.
Drugie - Bez przesady, do cholery! Ten kretyński zakaz tłumaczy się tym, że może takie palenie przeszkadzać innym pasażerom.
I ja to doceniam. Tylko dlaczego równocześnie nie zakazuje się innych zachowań, które są uciążliwe dla towarzyszy podróży?
Czemu nie mogę zapalić szluga w autobusie, skoro zazwyczaj jedzie ze mną:
???
Dlatego mimo iż rozumiem zasadność tego przepisu o nie paleniu niczego na przystanku i w środkach komunikacji, to nagminnie go łamię, bo mnie wkurwia, że doczepili się tylko do mnie! Jebani miłośnicy świeżego powietrza! Wypierdalać na rower, jak wam w komunikacji wszystko śmierdzi! Żaden z tych kutasów nie pomyśli, że jak jadą tym zatęchłym autobusem pod moim oknem, to ja muszę wdychać ich spaliny z diesela, gdy chcę wywietrzyć mieszkanie! Jebani hipokryci! Mam nadzieję, że już ktoś z nich zdechł paląc biernie to, co wydycham.
Nie zapomnij swoich czopków na ból dupy
To akurat wymieniłeś 3 paragrafy zawarte w REGULAMINIE PRZEWOZU OSÓB I RZECZY w większości szanujących się przewoźników komunikacji miejskiej w Polsce (kwestia tylko zapisu czy interpretacji).
Tym czwartym też kiedyś byłeś.
A po co palić te dziadostwo? Ani to mądre, ani smaczne a i wygląda się z tym na debila.
Wszystko pięknie i nieludzko elokwentnie, ale z ostatnim punktem zjebałeś na maksa (...)
I nie, nie byłem nigdy wrzeszczącym gówniakiem. Matka skutecznie podnosiła mnie za ucho, gdy nie reagowałem na prośby o trzymanie fasonu. Będąc jeszcze mniejszym brzdącem też ponoć byłem spokojny, a w wózku tylko spałem. Przynajmniej każdy, kto mnie takiego pamięta, tak twierdzi.
Zakaz palenia e-szlugów to głupota, bo tam się nic nie pali. To raz.
Drugie - Bez przesady, do cholery! Ten kretyński zakaz tłumaczy się tym, że może takie palenie przeszkadzać innym pasażerom.
I ja to doceniam. Tylko dlaczego równocześnie nie zakazuje się innych zachowań, które są uciążliwe dla towarzyszy podróży?
Czemu nie mogę zapalić szluga w autobusie, skoro zazwyczaj jedzie ze mną:
???
Dlatego mimo iż rozumiem zasadność tego przepisu o nie paleniu niczego na przystanku i w środkach komunikacji, to nagminnie go łamię, bo mnie wkurwia, że doczepili się tylko do mnie! Jebani miłośnicy świeżego powietrza! Wypierdalać na rower, jak wam w komunikacji wszystko śmierdzi! Żaden z tych kutasów nie pomyśli, że jak jadą tym zatęchłym autobusem pod moim oknem, to ja muszę wdychać ich spaliny z diesela, gdy chcę wywietrzyć mieszkanie! Jebani hipokryci! Mam nadzieję, że już ktoś z nich zdechł paląc biernie to, co wydycham.
Nie zapomniałem. Dzisiaj już trzeci sobie wciskam.
No są tam te paragrafy. Znam je dobrze, bo nie raz miałem wątpliwą przyjemność wnikliwego studiowania takich lektur. To zapal szluga w autobusie i zobacz, jak zareagują inni. Czy będą tak samo obojętni, jak przy łamaniu paragrafów o których mówimy...
I nie, nie byłem nigdy wrzeszczącym gówniakiem. Matka skutecznie podnosiła mnie za ucho, gdy nie reagowałem na prośby o trzymanie fasonu. Będąc jeszcze mniejszym brzdącem też ponoć byłem spokojny, a w wózku tylko spałem. Przynajmniej każdy, kto mnie takiego pamięta, tak twierdzi.
A czy ja się Ciebie pytam, po co zadajesz głupie pytania w internecie? Założę się, że w twoim wyglądzie też znajdę coś, co powoduje, że wrzucam Cię do worka z debilami. Np nosisz spodnie do pół łydki, albo pijasz piwa koncernowe. Chuj Ci do tego.
Zawsze czytam, co napisałem. Nie widzę, żebym z czymś przeholował. Jeśli twoje dziecko drze mordę w publicznym miejscu, to chyba starasz się jakoś mu pomóc, bo to oznaka tego, że czegoś mu potrzeba, albo czegoś ma za dużo. Jeśli natomiast, tak, jak w moim przykładzie, nie robisz kompletnie nic z tym faktem, tylko udajesz, że nie słyszysz i nie widzisz, to znaczy, że jesteś złamasem. Co innego, kiedy dziecko popłacze kilka minut, a co innego, jak drze mordę przez 17-naście przystanków i wszyscy słyszą, że robi to dla zabawy, a nie z dyskomfortu.