kiedyś żeby uzyskać uprawnienia do posługiwania się taserem X26 (około 2005 roku, kiedy sam takie uzyskałem) należało przejść szkolenie, na którym obowiązywała niepisana zasada, że musisz przyjąć właśnie taki strzał na plecy od instruktora. Miało to ponoć na celu doświadczenie na sobie tego, co uczynisz drugiemu człowiekowi. Wbite sondy później wyrywa się z ciała kombinerkami szybkim ruchem. Podczas takiej "zabawy" miałem takiego pecha, że jedna z sond (wygląda ona jak walcowaty ciężarek do wędki zakończony szpikulcem z harpunem albo miniaturowy pocisk podkalibrowy) wbiła mi się w łopatkę, a druga uderzyła na wysokości nerki
jakiż kurwa to był ból, gdy bezskutecznie próbowano mi wyciągnąć z kości tego harpuna. Nie obyło się bez wizyty się na SOR ... później te szkolenia złagodniały, wystarczyło dostać strzał "z przyłożenia" (bez wystrzelenia sond - zasada działania jak paralizator). Obecnie po wielu skargach pań wstępujących coraz liczniej do munduru, praktyka ta została całkowicie zaniechana.