Mój kiedyś opierdolił kości z kurczaka, coś nie za specjalnie potem wyglądał więc wypuściłam go na dwór, obok stał typ-dodam że całkiem całkiem-no dałabym..., parę spojrzeń i uśmiechów wymieniliśmy a mój piesio na trawce przykucnął, do srania się zebrał i z każdym "skurczem" skiełczał jakby mu dupę rozrywało, czar prysł...