z psem można tak zrobić... gorzej z jakimś pitbullem, amstafem, czy dogiem - który już w ogóle nie ma szyi, i oczy cofnięte do środka czaski tak, że mu nie wydłubiesz nawet jak będzie spał.
dziadek sprzedał mi kiedyś "sposób na każdego psa" - wystarczy złapać go mocno za żuchwę i nie będzie mógł gryźć, bo górna szczęka jest nieruchoma
nigdy nie próbowałem w ten sposób, ale mojego dziadka wszystkie jamniki w mieście nienawidziły jak listonosza.
Dobry kozak z kolesia. Trzeba mieć nie lada jaja i opanowanie żeby w takiej sytuacji zachować zimną krew i przejść do ataku. Zimną krew i sprawność byleby się nie dać chu*owi capnąć zębami bo już nie puści a jak szarpnie łbem to porozrywa. Szacun.
To sie nazywa reakcja "uciekaj lub walcz".
Większość społeczeństwa ma wgrana opcje "uciekaj" dlatego reakcja "walcz" jest tak mało spotykana.
Mnie kiedyś zaatakował rottweiler - pamiętam tylko jak momentalnie wzrosła we mnie agresja, wymieszana z takim "krystalicznym" widzeniem. Chciałem sprawić żeby śmierdziel sie nie ruszał i rzęził, ale jednocześnie wiedziałem, ze musze sie skupić, bo jest ode mnie dużo silniejszy i nie będzie łatwo.
Na szczęście dostał tylko z kopa w ryj i odpuścił
To jest mega sposób, użyłem go kiedyś na znajomej rottweilerze. Wielki jak koń, odwaliło mu po tym jak go przestałem głaskać i rzucił się na mnie ( niestabilny pies, jak jak jego właścicielka ) Fakt wbił mi kieł w dłoń, dość głęboko zanim go złapałem, ale później był bezsilny. Jedynie co robił to chciał zabrać łeb i chciał drapać łapami. Ale z siłą wykręciłem mu żuchwę i położył się na plecy. Uspokoił się i poszedł do drugiego pokoju.
Można ucierpieć, ale to dobry sposób.
Co do pitbulla, amstaffa, czy innego gówna tego typu, jeśli kogoś upierdoli i nie puszcza, to jedynym rozwiązaniem jest wpierdolić mu kose w żebra, dlatego warto mieć przy sobie zawsze jakiś ostry kieszonkowy nożyk pod ręką, szczególnie, jeśli np. u twojego sąsiada z ulicy po podwórku biega wielkie, grożne psie gówno, a brama jest często otwarta...
z psem można tak zrobić... gorzej z jakimś pitbullem, amstafem, czy dogiem - który już w ogóle nie ma szyi, i oczy cofnięte do środka czaski tak, że mu nie wydłubiesz nawet jak będzie spał.
dziadek sprzedał mi kiedyś "sposób na każdego psa" - wystarczy złapać go mocno za żuchwę i nie będzie mógł gryźć, bo górna szczęka jest nieruchoma
nigdy nie próbowałem w ten sposób, ale mojego dziadka wszystkie jamniki w mieście nienawidziły jak listonosza.